Rzeźnicy domagają się zakazu nazywania produktów pochodzenia roślinnego kiełbasą i parówkami
Polscy producenci półproduktów mięsnych sprzeciwiają się nazywaniu roślinnych analogów tych produktów określeniami „mięsnymi”. Ich zdaniem wprowadza to konsumentów w błąd, gdyż takie produkty roślinne nie zawierają ani grama mięsa.
Z raportu Strategy& wynika, że w 2022 roku przeciętny Polak spożywał 73,2 kg mięsa rocznie, o 5 kg więcej niż przeciętny mieszkaniec UE. Jednocześnie, jak wynika z badania Insight Lab, w Polsce około 4,5 mln osób (12%) nie je mięsa. Ponieważ z roku na rok rośnie liczba wegetarian i wegan, sektor gastronomiczny w coraz większym stopniu dostosowuje się do ich potrzeb. Jednak producenci mięsa nie są z tego zadowoleni.
Związek Rzeźników i Rolników Polskich wraz z 12 organizacjami zwrócił się do Ministra Rolnictwa z pismem o ochronę nazw mięsa stosowanych w alternatywnych produktach pochodzenia roślinnego. Ich zdaniem takie oznakowanie może wprowadzać konsumentów w błąd.
Producenci mięsa nawiązują do decyzji francuskiej. Według niej, jeśli półprodukt zawiera za dużo białka roślinnego, nie można go nazwać kiełbasą, frankfurterką czy kotletem. We francuskich przepisach takie zasady dotyczą 100 nazw produktów.
Na tej podstawie polscy producenci półproduktów mięsnych proponują wprowadzenie ochrony kilku grup kiełbas, wędlin, szynek, podrobów i pasztetów.