W Warszawie mężczyzna poprosił policję o pomoc w kradzieży samochodu
Niedawno do Stołecznej Policji dotarło zgłoszenie, że dwóch mężczyzn „robiło coś z Nissanem Pixo” na terenie Mokotowa. Na wezwanie poszli funkcjonariusze w cywilu.
Kiedy przybyli na miejsce, zobaczyli, że obok Nissana stało dwóch mężczyzn z rozbitą tylną szybą i otwartą pokrywą silnika. Jeden z nich majstrował pod maską, a drugi podszedł do policjantów (jeszcze nie wiedząc, że są policjantami) i zapytał, czy mają kluczyk do wyjęcia akumulatora i czy mogą pomóc w uruchomieniu samochodu.
Dodał, że chciał wyjechać z kolegą tym autem, ale jego kolega będzie jeździł, bo był mniej pijany. Mężczyzna trzymał w rękach panel radia samochodowego.
Funkcjonariusze pokazali mężczyźnie jego tożsamość i zapytali, czyj to samochód. 48-letni mężczyzna odpowiedział, że nie wie. Wyjaśnił, że samochód stał w tym miejscu od dawna i myślał, że nie należy do nikogo. Postanowił więc wziąć samochód i zarobić na nim trochę pieniędzy. Wsiadł do nissana przez potłuczone szkło, otworzył maskę, by sprawdzić akumulator i okazało się, że jest pusty.
Minutę później policja aresztowała obu mężczyzn. 48-letni mężczyzna został oskarżony o usiłowanie kradzieży samochodu oraz kradzież panelu radia samochodowego. Jego 54-letni towarzysz, który miał mu pomóc w tej sprawie, został przesłuchany i zwolniony.